niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział pierwszy


*7 lat później*

   Może ktoś wyłączyć to gówno?! Błagam, zanim zostanę szału... Mocniej wtuliłem głowę w poduszkę, licząc na to, że budzik sam przestanie dzwonić. Jednak nic z tego. Niech to szlag! Wyciągnąłem rękę spod kołdry i na oślep próbowałem dosięgnąć telefonu, który wibrował gdzieś na szafce. Kiedy wreszcie mi się udało, opadłem z powrotem na poduszkę, wzdychając głośno. Zapowiadał się kolejny zwyczajny, beznadziejnie nudny dzień.
    Zanim się umyłem, ubrałem i zjadłem śniadanie (mówiąc 'śniadanie' mam na myśli kubek mocnej kawy i kawałek wczorajszej pizzy) byłem spóźniony do pracy już o piętnaście minut. Zupełnie sie tym nie przejmując, zamknąłem mieszkanie i spokojnym spacerem ruszyłem do kawiarni.
Lokal, w którym pracowałem nie był jedną z tych sieciowych, wielce popularnych kawiarni typu Starbucks, do których zawsze cisnęły się tłumy. Nie, było to małe klimatyczne miejsce, w którym można było w spokoju poczytać książkę i napić się dobrej kawy.
Wiem, że posada kelnera w kawiarni może nie jest szczytem moich ambicji i na pewno nie to chciałem robić w wieku dwudziestu siedmiu lat, ale przez pewne wydarzenia musiałem zrezygnować ze studiów, a potem już nigdy nie miałem wystarczająco chęci i motywacji, by na nie powrócić. Takim też sposobem skończyłem w 'Chocolate & Coffee'.

*
   - Siema, Niall - rzuciłem, gdy tylko przekroczyłem próg kawiarni.
Nie było jeszcze żadnych gości, jedynie Niall kręcił się po sali i wycierał stoliki. Na chwilę przestał, żeby się ze mną przywitać i poprawić fartuch, który zsuwał mu się z bioder.
- Hej, znowu się spóźniłeś - powiedział, po czym palcem wskazał na zegar wiszący na ścianie. - Powinienem powiedzieć pani Backer, żeby obcięła ci z pensji.
- Oboje wiemy, że tego nie zrobisz, poza tym to nonsens przychodzić tak wcześnie, skoro i tak nie ma jeszcze nikogo - odparłem z uśmiechem i ruszyłem na zaplecze, żeby się przebrać oraz zostawić torbę.
Widziałem jeszcze jak Niall przewróciwszy oczami, bo tak ma w zwyczaju, wraca do przecierania stolików.
   Niall Horan. Jest jednym z moich najlepszych przyjaciół. Poznaliśmy się prawie siedem lat temu. Szukałem współlokatora do mojego mieszkania, ponieważ nie wyrabiałem z opłacaniem czynszu. Nialler był jedynym kandydatem. Przyjechał do Londynu aż z Irlandii, żeby studiować na jednym z tutejszych uniwersytetów. Kocham tego blondyna. Jest jedynym promyczkiem słońca w tym smutnym padole znanym powszechnie jako życie. Dobra, to zabrzmiało zbyt dramatycznie nawet jak na mnie...

*

   Do końca mojej zmiany zostało jeszcze dokładnie dwadzieścia minut i piętnaście sekund. Ze znużonym wyrazem twarzy stałem przy ladzie, co chwila zerkając na zegarek.
W kawiarni zrobiło się dosyć tłoczno, jak zwykle o tej porze. Kilkoro studentów uczyło się wspólnie do egzaminów, jakaś para migdaliła się przy stoliku, dwóch mężczyzn w garniturach dyskutowało pewnie o swoich biznesowych badziewiach i pewna starsza pani siedziała przy stoliku w rogu, pogrążona w lekturze książki. No, a na zapleczu Niall zapewne obciągał swojemu chłopakowi.
  Myślałem już, że ten dzień skończy się równie nudno, jak się zaczął, kiedy do kawiarni wbiegła zdyszana dziewczynka. Miała około trzech lat, jej twarz była cała czerwona, a ona sama dyszała głośno. Zdziwiło mnie, że pojawiła się tu bez żadnego opiekuna, ale ona najwyraźniej nie za bardzo się tym przejęła. Podeszła spokojnym krokiem do lady. Stanęła na palcach, ale jej głowa i tak ledwo co wystawała zza blatu. Popatrzyła na mnie z uśmiechem na twarzy. Dopiero teraz zauważyłem, jak śliczna była. Jasne blond loczki otaczały jej okrąglutką buzię, w dużych niebieskich oczach tańczyły wesołe iskierki, a małe usta uformowała w dzióbek.
- Cześć, co mogę dla ciebie zrobić, Słońce? - zagadnąłem pochylając się nad dziewczynką i posłałem jej uśmiech.
- Hej - odpowiedziała piskliwym głosem. - Poploszę ciastko czekoladowe.
- Dla ciebie wszystko, Cukiereczku. Zaczekaj sekundę - Mała przytaknęła głową, a ja wziąłem talerzyk z regału, po czym ułożyłem na nim kawałek tortu czekoladowego. Całość udekorowałem bitą śmietaną, położyłem łyżeczkę i wróciłem do dziewczynki. - Powiedz mi, a gdzie zgubiłaś mamusię?
Popatrzyłem na nią. Blondynka zmieszała się nieco, jednak szybko udzieliła odpowiedzi:
- Przyszłam tu z tatusiem, ale on się chyba zgubił.
Uniosłem brwi to góry. Wyglądało na to, że Mała uciekła swojemu ojcu. A on pewnie szukał jej teraz i cholernie się martwił.
- Wiesz co? Zaniosę twoje ciastko do stolika, ty je sobie zjesz, a ja poszukam twojego taty, dobrze? - zaproponowałem.
- Okej.
Zaprowadziłem ją do jedynego pustego stolika, odsunąłem krzesło i postawiłem deser przed nią.
- Smacznego. A tak w ogóle, jestem Louis - powiedziałem.
- A ja Maggie - odparła, wpychając do buzi ogromny kęs ciasta.
Zaśmiałem się, po czym pogłaskałem Maggie po główce.
- To rozejrzę się za twoim tatą, a ty jedz.
Nie odpowiedziała zbyt zajęta jedzeniem. Oddaliłem się i miałem wyjść przed kawiarnię, ale wtedy drzwi otworzyły się z hukiem, a do lokalu wpadł zdenerwowany młody mężczyzna. Mężczyzna, którego rozpoznałbym wszędzie. To jest jakiś kiepski żart, prawda?
- O kurwa - wymamrotałem mimowolnie.
Wysoki, postawny, z burzą brązowych loków na głowie i z tymi oczami. To nie mógł być nikt inny. Tylko jak? Skąd? Dlaczego tu i dlaczego teraz? Nie tak miało być. Nie, nie, nie... Panika, to mało powiedziane. Oniemiałem, moje ręce zaczęły się trząść, a ja, jak zaczarowany patrzyłem przed siebie.
 Jednak on nawet mnie nie zauważył. Od razu podbiegł do stolika, przy którym siedziała Maggie.
- Boże, Skarbie nie masz pojęcia jak bardzo się martwiłem - zaczął mówić, a jego głos był dokładnie taki, jak zapamiętałem - głęboki, ochrypły, ale przy tym ciepły i delikatny. Kuźwa, przestań Tommo! - Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie uciekała tatusiowi, co? - kontynuował. Tatuśowi?!
Dziewczynka spojrzała na bruneta ze skruchą w oczach:
- Przepaszam, tato.
Mężczyzna westchnął, po czym zagarnął córkę w objęcia. Gdy po chwili oboje się uspokoili, oderwał się od Maggie i zapytał:
- A skąd masz to ciastko, hmm?
- Louis mi dał - odpowiedziała bez ogródek, a ja poczułem jak krew odpływa mi z twarzy.
 Wzrok dziewczynki, podobnie jak i jej rodzica od razu powędrowały na moją skromną osobę.
- Lou - wyszeptał Kędzierzawy.
  Wykorzystałem ten moment zaskoczenia, żeby jak najszybciej ulotnić się z lokalu. Nie zważając na zamieszanie, jakie powstało w kawiarni niemal biegiem ruszyłem na zaplecze. Kiedy tylko tam się znalazłem, zatrzasnąłem drzwi i odetchnąłem z ulgą.
Przede mną, przy lodówce stał Zayn z zamglonym wzrokiem, a Niall klęczał przed nim i zsuwał mu bokserki z bioder. Gdy tylko zdali sobie sprawę z mojej obecności, od razu zaprzestali swoich czynności, po czym z dorodnymi rumieńcami na twarzy popatrzyli na mnie.
- Jesteś obrzydliwi - skomentowałem.

*

- Jeszcze raz od początku, bo nie rozumiem - poprosił Horan.
  Siedzieliśmy w moim mieszkaniu, pochłaniając drugą pizzę, a ja po raz setny opowiadałem, co wydarzyło się w kawiarni. Zayn przyglądał mi się i uważnie słuchał całej historii, a Niall... cóż, Niall nie mógł się skupić, nie kiedy obok znajdowało się jedzenie.
- A to dupek, nie rozumiem jak mógł wrócić po tym, co ci zrobił - skwitował Malik. - Nienawidzę go.
- Witam w klubie - odparłem, wysilając się na uśmiech.
 Chwyciłem ze stołu butelkę piwa i pociągnąłem łyka. Starałem się zrozumieć, po co on tu przyszedł. Musiał zjawić się akurat wtedy, kiedy myślałem, że już wszystko zmierza na prostą. Doszedłem do wniosku, że bycie szczęśliwym raczej nie jest mi pisane. I (o dziwo) przyjąłem to ze spokojem. Kiedy twoje życie to pasmo nieszczęść, zaczynasz przyzwyczajać się do kolejnych problemów i złych wiadomości.
- Dobra, mogę chociaż wiedzieć o kogo chodzi? - odezwał się znowu blondyn.
 Zayn przewrócił oczami.
- Chodzi o Harry'ego 'Zrujnuję ci życie' Styles'a.



~*~

Tak oto wygląda pierwszy rozdział :) I jak? Nie wiem, czy nie za bardzo pocudowałam, ale myślę, że można się w tym wszystkim połapać. Podoba się Wam? 
Miałam opublikować rozdział nieco wcześniej, ale przez wyjazd nie miałam jak :/ Wybaczcie. 

Proszę o komentarze, one naprawdę pomagają mi się zmotywować c:

pozdrawiam x

11 komentarzy:

  1. Strasznie zaciekawilo mnie to ff
    Twoj styl pisania jest lekki i przyjemny w.czytaniu ;)
    Jeszcze nie raz.tu zajrze.
    Przeciez.tyle.pytan sie nasuwa
    Z kim Harry ma dziecko
    Na co byl chory Lou?
    Dlaczego Harry tak wyszedl bez.slowa i tyle czasu soe nie odzywal?
    Czy wiedzial co sie dzialo z Lou?
    Czy wiedzial o jego chorobie?
    Z KIM DO KURWY NEDZY HAZZA MA TO DZIECKO?!
    Kurde, no jestem ciekawa, nie moge sie doczekac.nn xx
    pisz dalej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :)) bardzo mi sie podoba ..mam nadzieje ze bedzie częściej dodawane rozdziały niż raz na tydzień..

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietnie ci idzie. Wróżę ci mnóstwo czytelników, bo na prawdę afhsjakldfljaa- tyle chcę powiedzieć.
    Pozostaje mi tylko czekać na następne rozdziały.
    @irishxone

    OdpowiedzUsuń
  4. co?!

    HArry zostawił Louisa dla jakiejś laski?!

    jak on mógł

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie doczekałam się rozdziału!

    Zapowiada się ciekawie, jestem ciekawa historii harryego przez te 7 lat i czy maggie to naprawdę jego córka. Mam nadzieję że larry powróci i że znów będą ze sobą.

    Uhh czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Dużo weny ci życzę!
    @pioneczek

    OdpowiedzUsuń
  6. Od dawna szukałam ff o Larrym i oto jest ! Bardzo mi się podoba, Twój styl pisania jest bez zarzutu i wgl jest skdhjsbej ❤ 1 rozdział a ja już się zakochałam. Nie mogę doczekać sie kolejnego xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Uooooooooo :D Ostatnio zakończyłem dobre opowiadanie o Larrym a teraz Twoje ;) Chcę więcej!
    @OneMomentTo

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny fajny ... ;) podoba mi się ,tylko... Zayn i Niall ... FUUU!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. No więc historia rozpoczyna się bardzo ciekawie. Na pewno będę czytała dalej. Omg Hazz ma córkę. Louis pewnie nie bd chciał zbliżac się do niego. Jezu serio mnie to zaciekawiło. Czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Swietne!
    Uwielbiam twój sposób pisania :D
    A nowe opowiadanie bardzo mnie zaciekawiło, czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział, zabieram się za następnym (odrabiam zaległości) x

    OdpowiedzUsuń