wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział drugi



 *wspomnienie*

   Sobotni wieczór. Mała, niewygodna kanapa, kupiona na pchlim targu za grosze, a na niej dwójka chłopaków splątanych w ciasnym uścisku. Na stoliku świeci się lampka nocna, w telewizorze leci jakiś słaby horror,  po całym mieszkaniu walają się jeszcze nierozpakowane pudła, a na oknach zawieszone są prowizoryczne zasłony zrobione z koca.
- Nie wierzę, że wreszcie wprowadziliśmy się do pierwszego, własnego mieszkania - mówi Louis, rozglądając się dookoła.
- Kiedyś kupimy sobie willę z basenem, ale kawalerka w Londynie to dobry początek - parska Harry.
- Mhmm, willa z basenem. Brzmi nieźle - śmieje się szatyn. - Nie sądzisz, że powinniśmy uczcić jakoś naszą pierwszą noc w nowym mieszkaniu?
- Ty serio masz jeszcze ochotę na seks? Bo ja jestem padnięty -  oznajmia Harry i jak na potwierdzenie swoich słów, zaczyna ziewać.
- Myślę, że możemy to przełożyć - mruczy Louis zaspanym głosem, poprawiając swoją pozycję, a Harry tylko kiwa głową w odpowiedzi, po czym składa krótki pocałunek na ustach niższego.
 I zasypiają.


    Westchnąłem głośno, szczelniej zakrywając się kołdrą. Przez całą noc nie zmrużyłem oka. Spotkanie z Harrym kompletnie mnie rozbiło. Znowu wróciły wspomnienia, a tym samym i różne domysły, na temat tego, co by było gdyby... To naprawdę niesamowite, że mieliśmy tyle marzeń, planów na przyszłość i wszystko zostało zniszczone. Dawniej, czasami zastanawiałem się, czy gdyby Harry wrócił, moglibyśmy odnowić nasz związek. Teraz już znam odpowiedź. To nie jest możliwe. I nie dlatego, że już go nie kocham, bo niestety nie potrafię wyleczyć się z miłości do tego dupka. Uważam po prostu, że zbyt wiele słów zostało już powiedzianych, zbyt wiele obietnic złamanych i za mało zostało zrobione. Nie ma szans, bym kiedykolwiek jeszcze raz chciał cierpieć tak, jak po jego odejściu.
  Zrezygnowany spojrzałem na wyświetlacz telefonu. 6:43. No ja pierdolę... Wiedziałem, że nie ma szans na to, bym zasnął, więc wstałem z łóżka i zawlokłem swoje zwłoki do kuchni. Zaparzyłem sobie mocną kawę, a w międzyczasie posprzątałem trochę w salonie, gdzie nadal widać było pozostałości po naszym 'męskim wieczorze'. Zayn i Niall wrócili do siebie po północy, a ja przez kilka godzin leżałem jeszcze na kanapie (tej samej, z którą łączy się tyle wspomnień), dopiero nad ranem poszedłem do łóżka.
    Zawsze zazdrościłem chłopakom ich uczucia. Łączy ich nie tylko prawdziwa miłość, ale przede wszystkim przyjaźń. Są ze sobą bardzo blisko, ich relacja jest wyjątkowo silna. Wiedziałem, odkąd tylko się poznali, że są sobie pisani. Możecie się śmiać, ale mam dar swatkowania. Lubię bawić się w swatkę, pomagać znajomym w poszukiwaniu tego kogoś. Szkoda tylko, że samego siebie nie potrafię z nikim połączyć...
    Kiedy opróżniłem kubek porządnej kawy, która chociaż trochę postawiła mnie na nogi, poszedłem do łazienki. Przeraziłem się swojego odbicia w lustrze. Kilkudniowy zarost, worki pod oczami i prawdziwy huragan na głowie. No dobra, Tommo - trzeba coś z tym zrobić. To, że czujesz się jak gówno, wcale nie oznacza, że tak też masz wyglądać.

*

   Nie wiem jakim cudem w ogóle dotarłem do pracy. Byłem tak cholernie rozkojarzony, że dwa razy niemal zostałem potrącony przez samochód, skręciłem w złą ulicę i zderzyłem się z jakimś facetem. Boże...
   Odetchnąłem z ulgą, przekraczając próg kawiarni. To, że dotarłem tam w jednym kawałku należy uznać za spory sukces. Niestety, nie dane było mi się tym nacieszyć.
Niall, który właśnie obsługiwał jednego z gości od razu wyłapał mnie wzrokiem. Zrobił zniesmaczoną minę, a potem kiwnął głową w stronę lady. Poszedłem w jego ślady i uczyniłem to samo. Przy kasie stał nie kto inny jak pan Styles. Posłałem mu mordercze spojrzenie, chociaż pewnie i tak tego nie widział, bo był odwrócony plecami do mnie. Wzniosłem oczy do nieba. Na serio? Za jakie grzechy, za jakie grzechy się pytam? Wiedząc, że nie mam innego wyjścia (no bo nie oszukujmy się, dojrzałemu mężczyźnie, którym jestem, nie wypada zwiewać, kiedy tylko zobaczy na horyzoncie swojego ex) ruszyłem na zaplecie, żeby się przebrać. Ominąwszy Harry'ego, miałem już nawet cichą nadzieję, że mnie nie zauważył, jednak Bóg raczej nie lubi wysłuchiwać moich próśb...
- Louis! Liczyłem na to, że cię tu zobaczę - powiedział. Doprawdy?
- No raczej. Pracuję tu... - odparłem.
- Uhm... no tak - podrapał się po karku. - Chciałem z tobą porozmawiać.
- Nie sądzę, żebyśmy mieli o czym. A teraz wybacz - nie mam czasu - oznajmiłem dość ostro i niczym rasowa diva poszedłem na zaplecze, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem.
    Znałem Harry'ego i wiedziałem, że nie odpuści tak łatwo, dlatego wcale nie dziwiło mnie, że kiedy wróciłem, gotowy, żeby zacząć zmianę on nadal stał przy ladzie.
Zmienił się. Wydoroślał, zmężniał. Chociaż był ubrany w garnitur, jego włosy stały się o kilka centymetrów dłuższe, a na twarzy pojawił się zarost, to potrafiłem dostrzec w jego twarzy tę dawną młodzieńczą energię oraz radość w oczach. Wyglądał na kogoś, komu ułożyło się w życiu. Najprawdopodobniej założył rodzinę (sądząc po tym, że ma córkę), finansowo też musiało mu się nieźle powodzić, no bo cholera - wyglądał jak milion dolarów. Zawsze wiedziałem, że Harry dużo osiągnie ze swoim zapałem i ambicjami. Wydawał się być szczęśliwy i spełniony. Dlatego tym bardziej zastanawiało mnie, po co chciał rozdrapywać stare rany.

*

  - Proszę, Louis. Tylko jedna rozmowa - ponowił swoją prośbę, po raz enty tego dnia. - Będę tu siedział, dopóki się nie zgodzisz.
Spojrzałem na niego znad ekspresu do kawy. Powoli traciłem cierpliwość. Sądziłem, że ktoś taki jak on będzie miał lepsze rzeczy do roboty niż siedzenie w kawiarni i proszenie mnie o coś, na co i tak się nie zgodzę.
-  No to miłego siedzenia, bo nie zamierzam - odpowiedziałem z krzywym uśmieszkiem.
Niall zaczynał namawiać mnie, żebym się zgodził. 'W końcu to tylko rozmowa. Pogadacie i da ci spokój', jak stwierdził. Jednak ja nie miałem ochoty nawet na jedną krótką pogawędkę. Już sama jego obecność sprawiała, że pociły mi się ręce, a serce biło dwa razy szybciej, niż normalnie. Miałem wrażenie, że Styles to wszystko widzi i tylko czeka aż pęknę, żebym zgodził się na tę cholerną rozmowę. Ale nie, tym razem będę twardy. Chociaż raz nie dam mu tego, czego chce.
Zrobiłem zamówione espresso, podążając z nim do stolika pod oknem. Może powoli zaczynam mieć halucynacje, ale byłem pewien, że wzrok Kędzierzawego był aż za bardzo skupiony na moim tyłku. Co to ma być?!
- Proszę bardzo, pani espresso - przybrałem uśmiech na twarz, podając kawę młodej kobiecie.
Klientka podziękowała, a ja odszedłem, po drodze zabierając naczynia ze stolika obok.
Zaniosłem je do kuchni, gdzie Niall zajęty był dekorowaniem ciasta i smażeniem naleśników.
- I jak? Poszedł sobie? - spytał.
- Chciałbyś - mruknąłem, wkładając talerze do zlewu.
- Nie rozumiem, czemu nie możesz zgodzić się na tę jedną rozmowę? Co ci szkodzi? - blondyn spojrzał na mnie.
- To nie jest tylko rozmowa, nie rozumiesz? Nie chcę od nowa tego wszystkiego przeżywać. Nie chcę słuchać tego, co ma do powiedzenia, bo wiem, że potem będzie jeszcze gorzej. Boże, Niall, mam go dość! - jęknąłem, chowając twarz w dłoniach. Muszę trochę pomarudzić, taka moja natura...
Już po sekundzie ramiona chłopaka mnie objęły, a on sam powiedział uspkajająco:
- Hej, nie załamuj się. Będzie dobrze, jak chcesz to się go pozbędę. Możesz iść do domu i ochłonąć. Głowa do góry, Lou.
Uśmiechnąłem się.
- Dzięki, Niall. Ale chyba chociaż raz muszę zachować się jak mężczyzna i nie wysługiwać się innymi.
- Nic nie musisz. Już pokazałeś wszystkim, że jesteś najsilniejszym mężczyzną, jakiego świat widział - oznajmił.
- To miłe, ale nadal sądzę, że muszę sam sobie z nim poradzić - powiedziałem.
- Jak uważasz. - Niall wzruszył ramionami. - Ale jakby co, to pamiętaj, że tu jestem.
- Jasne, jasne. Wracaj do pracy - rzuciłem, wracając na salę.
  Harry akurat rozmawiał przez telefon. Jednak, gdy tylko mnie zauważył pożegnał się, rozłączył i schował smartfona do kieszonki marynarki.
- Dobra. Przemyślałem to - spojrzałem na bruneta. - Jedna rozmowa i znikasz z mojego życia raz na zawsze.
Boże, co ja robię? Chyba do końca mi odbiło. I czemu do jasnej cholery zawsze mu ulegam? Louisie Tomlinson - pora na jakieś lekcje asertywności.
- Oczywiście. Jeśli tylko tego będziesz chciał - odpowiedział, a uśmiech z dołeczkami rozświetlił jego twarz. - W takim razie, może usiądziemy? - dodał, wskazując ręką na wolny stolik.
Pieprzony Styles - pomyślałem. - Nienawidzę cię tak samo, jak cię kocham.
Tylko skoro tak bardzo nie chciałem tej rozmowy, to czemu idąc do stolika byłem przekonany, że to jedna z najlepszych decyzji, jakie podjąłem w życiu?

~*~

No i mamy trzeci rozdział, z którego - muszę przyznać - jestem zadowolona. A Wam jak się podoba? 

Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie trochę więcej niż 10 komentarzy :(  Da się to zrobić? :)

pozdrawiam, Klaudia x

13 komentarzy:

  1. ciekawe o czym Harry chce z nim pogadać....jejku chce już szybciutko nowy rozdział bo nie wyrobie ncckshg
    Pozdrawiam x /KarolciaSel

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdole ! Zajebiste ! :D oby się wyjaśniło co z tą dziewczynką.. Oby tak naprawdę to nie była córka Harrego :( świetny rozdział ! Czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  3. CHCE JUŻ NASTĘPNY ROZDZIAŁ. świetnie ci idzie i oby tak dalej Xx
    @irishxone

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak mogłaś przerwać a TAKIM momencie?!?!?!
    mam nadzieje, że w następnym rozdziale Harry mu WSZYSTKO wyjaśni :)
    a przynajmniej to DLACZEGO MA DZIECKO?!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, Znów czuję niedosyt bo chce więcej. Nie jestem dobra w pisaniu komentarzy więc chce tylko pozostawić po sobie jakiś ślad byś wiedziała że czytam haha.

    Podsumowujac, naprawdę podoba mi się rozdział i czekam z niecierpliwością na kolejny, dużo weny
    ♥ @pioneczek

    OdpowiedzUsuń
  6. Boze kocham juz to opowiadanie!! Hdhsjsiif

    OdpowiedzUsuń
  7. świetnie Ci to wyszło czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  8. To początek a ja juz sie zakochuje w tym ff :)
    Oby tak dalej, czekam na kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietny rozdział
    Czekam na nastepny xx :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ahsjjskkdaha omg cudny czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Klaudia, Over Again było najlepszym opowiadaniem. I myślę, że powrót do niego dałby Ci wielu fanów! Zayn by powrócił do żywych i odnalazł miłość. :)
    Pozdrawiam i proszę Cie przemyśl to!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z osobą wyżej ;)
      Dobry rozdział :)

      Usuń
    2. To bardzo miłe, że po takim czasie nadal są wierni fani OA, sama również mam wielki sentyment do tego opowiadania, ale postanowiłam, że tę historię zakończyłam raz na zawsze i już nie będę do niej powracać. Nie chcę mieszać w życiu bohaterów hahahaha. Przykro mi :(

      Usuń